W sobotę wieczorem po tzw. rekreacji na działce podjechałem na plac, trochę ósemki pokręcić. Podjechała też Patrycja poćwiczyć, zajechał na chwilę Maciek z Motoekipy na testowanym BMW spotkać się i pogadać o planach. Z jeżdżeniem ósemki było już lepiej, czucie motocykla wraca. W miarę regularnie to szło w okolicach 36 s bądź niskich 37.
W niedzielne popołudnie także zrobiła mi się chwila wolnego, wyjechałem więc pojeździć troszkę. Ponieważ dzień niehandlowy to wykorzystując okazję zmieniłem plac, pojechałem na Osową pod centrum handlowe. Duży plac, więc i figurę inną rozstawiłem, której na PKM nie da się jeździć ze względu na wąskie alejki. Tuna GP, czyli właściwie też ósemka, ale z pewnym jednak utrudnieniem. Pierwszy słupek jest jakby rozciągnięty wzdłuż, drugi wszerz, inna jest zupełnie ścieżka przejazdu, inne momenty skrętu, złożenia, prędkości.
Bardzo fajna figura, w zeszłym roku pamiętam, że jeździłem, w tym jeszcze mi się nie zdarzyło, z pomiarem chyba nigdy nie próbowałem. Figura trochę bardziej skomplikowana, w środku nie ma prostego przejazdu jak w ósemce tylko jest sekwencja lewy-prawy i prawy-lewy na powrocie. Trudniej jest przy tych sekwencjach też liczyć okrążenie (jedzie się także pięć razy), głowa zajęta ciągle pilnowaniem ścieżki, kilka razy pojechałem albo sześć albo cztery kółka. Czasy zacząłem od 58,64, skończyłem z 55,60 jako życiówką.
Plac na Osowej jednak jest w coraz gorszym stanie albo dla mnie jego stan już nie jest wystarczający. Sporo spękań asfaltu, długich bruzd, ubytków. Wolne manewry jeździć się jak najbardziej da, ale przy szybszym jeżdżeniu gymkhanowym mocno to przeszkadza. Trochę się nachodziłem, żeby znaleźć dobre fragment, żeby tą Tunę GP umiejscowić w miarę po równym bez uszkodzeń.
To co jednak przeszkadzało znacznie bardziej to piasek. Były miejsca, gdzie jakby go naniosło opadami całkiem sporo, był dobrze widoczny i te miejsca dało się ominąć wybierając ścieżkę trasy. Ale też i na całym placu jest jakby lekka posypka. I przy jeżdżeniu figury, przy szybkich nawrotach czy zwłaszcza hamowaniu dawał o sobie znać w postaci uślizgu kół. Fajnie można poćwiczyć, bo warunki jakby drogowe, takich niespodzianek należy się w końcu na drodze publicznej spodziewać. Ale do ćwiczenia gymkhany to jednak przeszkadzajka i to mocna.
W trakcie moich zmagań z Tuną GP pojawił się Kamil. Ktoś na trójmiejskiej grupie FB wrzucał w tygodniu chyba informacje o treningu niedzielnym, coś mi mignęło, nawet liczyłem trochę że coś podpatrzę. Ale jak widać się nie pojawił bo na całym placu byłem sam (nie licząc aut korzystających z myjni). Chwilę z Kamilem pogadaliśmy, trochę poćwiczyliśmy na zmianę Tunę z pomiarem, później klasyczną ósemkę. A że Kamil jeździ od niedawna, kilka ćwiczeń mu podpowiedziałem, zwłaszcza takich na początek i nie wymagających pachołków. Dodałem go do grupy na Messengerze, może będzie pojawiać się częściej. Swoją drogą to osób zaczynających z nami ćwiczyć było już sporo dodawanych, zwłaszcza po szkoleniach z jazdy precyzyjnej, ale jakoś niektórym zapał widać szybko przechodzi. Tak poza Adamem, który teraz urlopuje, pojawiają się w miarę regularnie Lidka, Patrycja, Adrian i Marcin.
A że świat jest mały to z Kamilem wracaliśmy razem. Okazało się, że mieszka dosłownie rzut beretem, na tym samym osiedlu, dwie, może trzy ulice dalej. Jego motocykl gdzieś tam mi już po drodze w oczy się rzucał przy spacerach (oklejony nietypowo), on widział mnie czasami dłubiącego w garażu przy Żółwiku