Deszcz towarzyszy ostatnim dniom jak wierny pies, podobnie było i w czwartek w zeszłym tygodniu, niby słońca trochę i co i raz przelot jakiś. Na szczęście trochę się udało pojeździć, chociaż dwa razy nas z toru zgoniło. Popadało, popadało i sobie poszło dalej, a my musieliśmy poczekać aż tor przeschnie. Ale przynajmniej całkiem fajne ujęcie z tęczą mi się trafiło, żeby było śmieszniej, to że jest ona podwójna odkryłem dopiero później na zdjęciu.
Samo torowanie jak zwykle, zapisy po przyjeździe do grup, podpisanie papierów, omówienie zasad na początek przez Kirka i grupy od najsłabszej zaczynając po kolei na tor na 10 minut. Jak popadało po raz pierwszy w trakcie jazdy drugiej grupy trochę odczekaliśmy i Kirek pozwolił chętnym (odważnym) na kilka minut wolnych jazd. Ja się jakoś nie pchałem, myśmy akurat byli grupą, która jazdę kończyła przed tym krótkim opadem. No i niestety na wyjściu z ostatniego zakrętu tuż przed depo jeden z odważnych trochę jednak za odważnie pojechał, nastąpił szlif i zamknięcie toru na chwilę. Ale strat większych nie było, jedynie rys na moto przybyło (doświadczenia pewnie także) i za chwilę mogliśmy jeździć dalej.
Drewniany początek u mnie jak zawsze, kółka na pierwszej sesji z czasami w miarę równymi, ale gdzieś tak z maja. Druga sesja już lepiej, czasy w okolicach minuty, dość często poniżej. Rozmawiałem trochę z Arkiem (też mu się udało kupić bilet co łatwe nie jest ostatnio, trzeba dokładnie o czasie być na stronie i szybko dokonać zakupu, w kwadrans wszystko się rozchodzi), ma dość podobnie. Pierwsza, druga sesja na rozjeżdżenie, dopiero później w miarę można naprawdę pracować nad jazdą.
Trzecia sesja i czwarta sesja jak zwykle u mnie poszły najlepiej, regularnie poniżej minuty okrążenie (sporadycznie gdy kogoś musiałem wyprzedzić lub dać się wyprzedzić wolniejsze), poprawiłem też życiówkę schodząc poniżej 59s. I dopiero w trakcie czwartej chyba zakumałem czemu mi te niektóre zakręty nie chcą wyjść, czemu mnie wyrzuca na zewnątrz. Po prostu spóźniałem zbyt mocno złożenie, za daleki moment wejścia wybierałem. Ale nie było mi dane w kolejnej przećwiczyć odpowiedniego wchodzenia, znowu zaczęło padać w samej końcówce czwartej rundy. Nasza grupa już na tor nie miała szansy wrócić, zanim obeschło trochę, zanim wolne jazdy dla odważnych by tor całkiem obsechł zostało jedynie tyle czasu, by grupy II i I mogły odbyć swoją czwartą sesję.
Muszę przyznać, że jazda po torze zaczyna mi sprawiać przyjemność, pozbyłem się jakichś lęków, staram się upłynnić swoją jazdę, dopracować tor jazdy, pozycję na motocyklu (a jest co poprawiać widząc to co jest na zdjęciach). Jeżdżę stale w strefie pełnego komfortu, bez ryzykowania, nie miewam sytuacji wzrostu tętna, a i tak patrząc po czasach następuje progres. Wprawdzie myślałem, że po szkoleniu w Koszalinie będzie może bardziej widoczny, ale prawie sekunda na okrążeniu i regularność wyników to jednak dla mnie coś.
Zobaczymy czy pogoda pozwoli potrenować w środę, na razie prognozy raczej słabe. Ale Pszczółki zawsze mają swój los na loterii, często w Gdańsku pada a tam bokiem przechodzi.
Zdjęcia z torowania jak zwykle od Kasi Łomnickiej.