_

Chwilowo podstawowy kask C4 Pro trafił do okleinowych poprawek, trochę się w nim folia przy brzegach skurczyła i stracił na estetyce. Jeżdżę więc w starszym, zapasowym C3 Pro. A ponieważ zrobiło się mocno słonecznie, więc wszystkie niedoskonałości wizjera zaczęły być mocno widoczne i … denerwujące. Wymieniałem więc wizjer i pinlock, miałem kupione dużo wcześniej, jakaś wyprzedaż w zeszłym roku lub dwa lata temu się trafiła i kupiłem „na zaś”. Przy okazji przemknęły mi przez głowę wszystkie przygody, których doświadczyłem sam lub byłem ich świadkiem, a które kończyły się mniejszymi lub większymi szkodami na kaskach.

Wymienię w punktach to, czego nie należy robić z kaskiem, na razie to takie siedem grzechów mi wychodzi, ale pewnie lista z czasem się rozwinie.

  1. Nie kładź kasku na siedzeniu, kufrze czy tym podobnym miejscu. Może i wydaje się leżeć stabilnie, ale jednak jest to jajo, drobne trącenie motocykla, czasem mocniejszy podmuch wiatru i kask zyskuje wątpliwe ozdoby w postaci szram. Tak załatwiłem sobie niedługo po zakupie C4, widziałem też takie przypadki u innych. Znany mi jest także z forum przypadek, gdy komuś po takim upadku kask po prostu pękł.
  2. Trzymaj kask mocno za pasek, najlepiej za zapięciem, by jakiś punkt zaczepienia był, raz mi się trzymany za końcówkę paska wymsknął i spadł, na szczęście z niskiej wysokości.
  3. Lusterko motocykla też nie jest dobrym miejscem. Może i stabilnie siedzi, ale skręt kierownicą i rysuje się o szybę.
  4. Lusterko może mieć kształt, w którym wewnętrzna strona wizjera o nie haczy. Tak właśnie porysowałem sobie pinlocka (szczęściem tańszą, zużytą już trochę 70 a nie 120), bo na postoju odłożywszy kask na lusterko czyściłem płynem i szmatką z mikrofibry (używam Motula Helmet Visor Clean M1, wożę w schowku zawsze, bo co jak co ale widoczność mieć lubię dobrą). I po założeniu kasku widzę rysy wzdłuż wizjera, przyglądam się i wszystko stało się jasne.
  5. Nie używaj do wycierania nic, co nie daje gwarancji miękkości. Wracając kiedyś w deszczu walczyłem z parującym pinlockiem, trochę był już chyba luźny i para podchodziła między niego a szybę. No i byłem przetarłem sobie ręcznikiem papierowym na stacji benzynowej. I pięknie porysowałem jak papierem ściernym.
  6. Gdy zapinasz kask na kierownicy/handbarach/gmolach/stelażu kufrów zapinaj go na faktyczne zapięcie. Samo przypinanie kasku do tych miejsc jest całkiem dobrym pomysłem (o ile nie ociera skorupą przy ruchu), można go wtedy wykorzystać jako miejsce odłożenia kominiarki i rękawiczek. Ale zapięcie musi być mocne. Ostatnio byłem świadkiem jak kask posiadający zapięcie DD (takie gdzie pasek przewleka się między dwie klamry w kształcie litery D) został zapięty tylko na zatrzask. A ten służy wyłącznie do tego, by końcówka paska nie latała w trakcie jazdy. I jak to na spotkaniu motocyklistów, jeden się za zgodą właściciela przysiadł, kask się odpiął i porysował. Głupia sytuacja, bo ustal tu winnego.
  7. Kask się może porysować zawsze, to chyba jedno z praw, które trzeba dodać do listy Murphy’ego. Nie wiem na przykład gdzie i kiedy porysowałem C4 tuż po oklejeniu. Odebrałem i przywiozłem delikatnie, w pokrowcu, dbałem by wcześniejszych błędów nie popełnić. A i tak po jednym czy dwóch dniach miał już rysę na szczęce. Sam nie wiem skąd.

Ach i jeszcze byłbym zapomniał, jak się kask czyści od wewnątrz środkami takimi jak Motul M2, to kilka godzin na wywietrzenie nie wystarczy. Później jazda w mocno szkodliwych zapachowo warunkach czeka człowieka.

Zobacz również:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *