_

Niedziela niehandlowa więc placyk. Umówiliśmy się jak zwykle na wieczór, jedynie Adam był koło południa poćwiczyć, jakieś wyjście rodzinne mu wypadło. I napisał na czacie, że pod koniec zabawy pojawiła się ochrona i musiał się zwinąć z placu. Postanowiłem jednak zaryzykować i przyjechałem po 17. Na początek pojeździłem trochę sam bez ustawiania pachołków, poćwiczyłem ciasne zawracanie, ósemkę wąską i szeroką, żabki i kijanki.

Gdy przyjechał Marcin, Karol i Sławek rozstawiliśmy trochę grzybków pod ósemkę GP, slalom średnio szybki i szaloną trzynastkę. Laptimera nie wyciągałem, myślałem że na koniec sobie pomierzymy czas na którejś z figur. Pojeździliśmy pewnie z godzinę naprzemiennie zmieniając się na ćwiczeniach, można się było spocić.

W międzyczasie przyjechał Rafał z Oleśnicy, akurat był u rodziny w Weju. Chciał zobaczyć układ kabelków przy skrzyni biegów, kupił lekko pokiereszowanego NCka po szlifie i teraz go naprawia. I w trakcie przeglądania jak to one biegną w Żółwiu pojawił się pan ochroniarz, powiedział żebyśmy sprzątnęli pachołki. Cóż robić, grzecznie sprzątnęliśmy grzybki, pan sobie poszedł. A my, jako że już późnawo się zrobiło, zakończyliśmy niedzielny trening trochę przed czasem.

Zobacz również:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *