Pierwszy wyjazd motocyklem po chorobie i od razu na tor. Sobotnie torowanie odsprzedałem jeszcze z rana, nie chciałem ryzykować jazdy gdy czułem się niezbyt pewnie. Ale w zeszłą środę gorączki już nie było, pogoda dobra więc jak najbardziej pojechałem, głód jeżdżenia już był.
Początek bardzo spokojny, zanim się rozjeździłem trochę czasu minęło. Czasy powyżej minuty, raz udało się zejść. Ale z każdą kolejną sesją pewność siebie wracała, choć specjalnie nie cisnąłem. Starałem się głównie pilnować wejścia w zakręty w odpowiednim momencie i pilnować nitki przejazdu. I w trzeciej sesji jeździłem już przyzwoitych (jak na mnie) 58-59s i zupełnie niespodziewanie dwa razy zszedłem poniżej 58. Życiówka 57.86 wskoczyła. Ale na końcówce znowu było wypadnięcie na ostatniej patelni kolegi jadącego sekundy przede mną i jak zwykle po takim czymś w głowie siada i rytmu złapać już nie mogłem.
Ale wyjazd udany, rozjeździłem się, czas poprawiłem. Na zdjęcia czekam, jak Kasia udostępni to zarobię aktualizację.