Pogoda świetna, może trochę za gorąco ale dało się wytrzymać, więc z rana od razu na plac. Przy okazji zajechałem wcześniej na działkę podlać to i owo, połowinka kazała, a połowinki trzeba słuchać. Przy samym wjeździe załapałem się na akcję trzeźwy poranek. O ile kierowca samochodu tylko dmuchał i jechał dalej to jak przyszła moja kolej od razu ściągnęli mnie na bok. Kontrola dokumentów, oczywiście dmuchanie no i sprawdzanie stanu licznika. Akcję mają na motocyklistów, bo to już kolejny raz pełna procedura, z tydzień temu na Matarni się też załapałem a i znajomi na grupie też pisali, że przeszli. I tylko trochę mnie to wszystko śmieszy, bo jechał przede mną motocykl, widząc korek przystanął i czekał. Ja pojechałem omijając, przed ciągłą ustawiłem się już do dmuchania i w lusterku zobaczyłem jak tamten zawraca. Czyli skontrolowali tego w porządku, a ten który miał coś na sumieniu widać skontrolowany nie został.
Informacje i korekty otrzymane od grupy poznańskiej przy pierwszej okazji zacząłem wcielać w życie. Początkowo na sucho, bez pomiarów robiłem ósemki, ale jednak nie specjalnie tak lubię ćwiczyć bez presji czasowej, szybko rozstawiłem laptimera i zacząłem ćwiczyć z pomiarem.
Zgodnie z radą postawiłem do ćwiczeń dodatkowe dwa pachołki przy najeździe na zawrotki, informacja jak szeroko zaczynać i kiedy zaczynać skręt. I jak już nabrałem trochę szybkości to czasy zaczęły robiś się naprawdę przyzwoite, w dolnych 36s. w pierwszych trzech sesjach treningowych. W czwartej zacząłem schodzić już poniżej 36, w piątej prawie połowa przejazdów miała 35 z przodu. Do pełni szczęścia zabrakło siedem setnych sekundy, tyle dzieliło od życiówki. A jeszcze moje przejazdy nie nabrały cienia płynności, ciągle szarpane. Więc faktycznie ten nowy tor jazdy mocno poprawia wynik.
Podjechałem na plac jeszcze wieczorem poćwiczyć, podjechał także Adrian. Trochę gadania, trochę ćwiczenia. Ale ósemka mi nie szła, jakbym się zafiksował na jakimś elemencie, zawsze coś nie pasowało. Więc po dwóch rundach zmieniłem sobie figurę, trochę pojeździłem rotację GP, trochę shiso.
I dopiero w czwartkowe przedpołudnie, jak obeschło po porannych opadach zaczęło coś więcej wychodzić, też szarpane mocno, też z dużym rozrzutem ale już w okolicach tych 35s zacząłem znowu jeździć, łapać rytm. I w końcu udało się, o 0.04s – ale zawsze to coś, poprawić życiówkę na 8GP.
Ale też już wiem, że nowy tor jazdy będzie skuteczniejszy, tylko muszę się na dobrze wjeździć w ścieżkę, jeździć płynniej, bo choćby przy tym najlepszym przejeździe co najmniej jedną zawrotkę zawaliłem.
I tylko żałuję, że do Poznania czy innych ośrodków, gdzie trenują sobie ludzie gymkhanę jest tak daleko. Bo takie podpowiedzi z zewnątrz naprawdę wiele potrafią pomóc.