_

Dzisiaj poziom drugi szkolenia z jazdy drogowej na torze w Pszczółkach z ekipą Motopomocnych. Przyjechałem trochę wcześniej pogadać ze znajomymi, popatrzeć i przypomnieć sobie co i jak na poziomie pierwszym jest ćwiczone. Sporo znajomych już twarzy się pojawiło, znanych mi choćby ze szkolenia z jazdy precyzyjnej, były także dwa NCeki, jeden z grupy, właściciela drugiego do grupy zaprosiłem, może się pojawi kolejny członek społeczności.

O ile na poziomie pierwszym było dwadzieścia kilka osób to poziom drugi znacznie mniejszy liczebnie, dziesięciu uczestników tylko. A więc i wymagania wyższe, czujne oko instruktorów, a był Mariusz, Tomek i Michał, gotowe do wypatrzenia każdego błędu. Ze znanych mi uczestników była oczywiście Beata, która przyjechała specjalnie z Poznania, Staszek z którym w zeszłym roku byłem w Kotlinie Kłodzkiej, Piotrek i Krzysiek, z którymi spotykaliśmy się już na placu i Adam, który zasadniczo przyjechał towarzysko ale dołączył na kilka ćwiczeń.

Program szkolenia zasadniczo bardzo podobny do zeszłorocznego, Mariusz prowadził część na placu z jazdy precyzyjnej, Tomek z Michałem na torze. A na koniec pół godziny jazdy (do)wolnej na torze, kto miał ochotę mógł sobie poprzycierać podnóżki czy zamykać oponę.

W części torowej szkolenia, szybkiej, było hamowanie awaryjne, najpierw na sygnał instruktora należało się skutecznie zatrzymać. Potem zrobiło się ciekawiej, bo należało się zatrzymać prowadząc jedną ręką, lewa schowana za plecami. To dopiero uczyło prawidłowego trzymania się motocykla przy hamowaniu. A potem jazda parami, pierwszy prowadzi, drugi utrzymuje od niego swoją normalną odległość. I w dowolnym momencie na prostej pierwszy ma awaryjnie zacząć hamować, drugi także, na sygnał świateł stop pierwszego (oczywiście nie jeździliśmy gęsiego, jeden po prawej drugi po lewej stronie prostej startowej). Dobra nauka uświadamiająca jak ważne jest zachowanie odległości na drodze.

Było także omijanie przeszkody przeciwskrętem i tu znowu prztyczek w nos od instruktorów. Ćwiczenie, którego nikt nie wykonał przy prędkości 50 km/h, a przy prędkości 40 km/h każdy ominął w miarę sprawnie. Uczy dużo pokory i daje do myślenia o tym, jak się jeździ na co dzień.

Na placu u Mariusza dla mnie i Adama byłaby właściwie powtórka ze szkolenia z jazdy precyzyjnej, no i z tego co nieraz sami ćwiczyliśmy sobie na placu. Po pierwszym sprawdzianie jednak, czyli dość ciasnym slalomie, Mariusz podzielił (chwaląc Adama i mnie za postępy) grupę na dwie podgrupy. Z Adamem mieliśmy osobny zestaw ćwiczeń, takich z kolejnego etapu rozwoju i też dostosowanych do naszych motocykli (obydwaj mamy skrzynię DCT, więc bez klamki sprzęgła się obchodzić możemy i musimy).

Ćwiczyliśmy zatrzymanie i następnie ruszenie bez zdejmowania nóg z podnóżków, coś co robiliśmy na precyzyjnej, ale tu wyłącznie przednim hamulcem. Chyba w końcu zacząłem łapać, jak to zrobić w miarę skutecznie. I kolejne ćwiczenie, jeszcze bardziej wymagające, należało ominąć stojący na asfalcie kubek. Szkopuł w tym, że każde z kół miało ominąć kubek z innej strony! I da się! A ćwiczenie przy okazji spina w całość kilka elementów ćwiczonych wcześniej osobno. A jaka satysfakcja, gdy w końcu zaczęło powtarzalnie wychodzić, teraz tylko trzeba będzie brać coraz większy kubek utrudniając sobie życie placowe.

A swoją drogą to zaczynałem naukę jazdy motocyklem (pomijam kurs na prawo jazdy uczący właściwie wyłącznie zdania egzaminu) prawie równo dwa lata temu szkoleniem z jazdy precyzyjnej też z Motopomocnymi właśnie. I pamiętam dobrze, że też trafiłem do grupy specjalnej, jednoosobowej. Dla takich, co to nic nie potrafią. Tomek z pomocą Elizy uczyli mnie wtedy absolutnych podstaw. Więc teraz ten specjalny zestaw dla zaawansowanych i wcześniejsze słowa Mariusza dały mi dzisiaj naprawdę dużo satysfakcji.

Zobacz również:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *