Zdecydowałem się nieco „podnieść” Żółwika, zmienione kości i jakieś średnio 2 cm jest wyższy. Co oznacza w praktyce większy prześwit, tym samym większe możliwości pokonywania przeszkód, mniej zagrożenia zahaczeniem elementami dołu, zwłaszcza przy złożeniu (a zdarzało mi się przytrzeć a to stopką, a to dźwignią przy złożeniu na drodze, placu czy torze).
Ale i kanapa jest, niestety dla mnie, wyżej. Tym samym nie mam już pełnych nóg na ziemi, albo jedna, albo druga, albo w obu pięty nieco uniesione. Trochę pojechałem na plac, poćwiczyłem zatrzymywanie się na jedną i drugą nogę, po kilku dniach już było „normalnie”, czuję się znowu pewnie, kwestia po prostu przyzwyczajenia do nowej sytuacji.
Podniesienie wiązało się także z tym, że stopka boczna i centralna zrobiły się za krótkie. z boczną nie było większego problemu, założyłem na powrót poszerzanie (wcześniej zdjęte z uwagi na zbyt szybkie przycieranie), motocykl jest bardziej pochylony na płaskim, ale też dzięki temu na pochyłości terenu w prawo nie stoi zbyt wypionowany. Przy lewym skosie trochę więcej siły trzeba by go podnieść.
Ze stopką centralną jest ciekawiej, jak najbardziej motocykl stoi, stawianie go na centralną i zdejmowanie jest o trzy nieba łatwiejsze. Jedynym mankamentem jest to, że tylne koło jest styczne z podłożem. Czyli się nie obraca w tej pozycji, co np. utrudnia smarowanie czy czyszczenie łańcucha. Ale wystarcza naprawdę drobna wypukłość podłoża (lub coś trzeba pod stopkę podstawić) i już można pielęgnować.

Dodatkowo wymieniłem gmole na odpowiednie dla tego modelu. Miałem założone od poprzednika, niby wszystko pasowało, ale były blisko plastików, w jednym miejscu musiałem na gmolu przykleić kawałek miękkiej gąbki, bo ocierał. W Alpach na wyjeździe był identyczny NC z gmolami do modelu, tam się przyjrzałem dokładniej, że nie tylko kształt jest trochę inny, dostosowany do modelu, ale i są one szersze. Swoje stare sprzedałem praktycznie od ręki komuś z grupy, więc koszt w sumie wyszedł niewielki.

Przetestowałem Żółwika po modyfikacjach najpierw na placu, zawracanie, skręcanie itp., miałem wrażenie, że jest chyba lepiej, skrętność jakby się poprawiła (raczej moja zapewne, w głowie jest klapka otwarta, że bardziej mogę moto pochylić). Więc w testach zachowanie jak najbardziej pozytywne. Ćwiczyłem też dalej trochę ósemek i każdego dnia poprawiałem wynik, w piątek 36:45, sobotę 36:18. W poniedziałek udało się zejść (w końcu) poniżej 36s. A jeszcze wiem, że to nie było do końca to, jeszcze są duże rezerwy, możliwości poprawy, kolejna magiczna granica 35s przede mną.
Po południu wybieram się na tor w Pszczółkach, na track day u Kirka, zobaczymy jak będzie zachowywać się Żółwik po modyfikacjach na torze, w zakrętach nieco szybszych.