_

Nawigacja w podróży rzecz niezbędna dla mnie. Kupiłem motocyklową nawigację TomTom, w dłuższej podróży jest bardzo dobra. Możliwość wcześniejszego zaplanowania długiej trasy z odcinkami, jakość map, czytelność, trasy typowo motocyklowe to jej niewątpliwe zalety. Ale w mieście, na szybko, czy też jadąc do wyszukanej w mapach goglowskich instytucji, sklepu itp. często używałem telefonu. Bo zakładanie TomToma, wyszukanie po adresie znalezionym w googlu trochę upierdliwe by było. Mam uchwyt do telefonu całkiem porządny, telefon jest bez stabilizacji obrazu, jazda w uchwycie mu nie szkodzi. Tylko że nie jest wodoodporny, czyli w deszczu się nie da inaczej niż z telefonem w kieszeni i bazując na wskazówkach dźwiękowych.

W samochodzie miałem przetestowaną już jazdę z Android Auto, polubiłem zwłaszcza jazdę z Yanosikiem, może nie tyle ze względu na mapy i trasy ale na radio i ostrzeżenia o utrudnieniach. Jakimś rozwiązaniem, stosowanym dość często przez motocyklistów jest dodatkowy, stary, wodoodporny telefon na kierownicę. Tyle że coś takiego też trzeba kupić, trafić pewną używkę, jakiegoś starszego flagowca. I jakoś się woziłem bez, jak była pogoda telefon czasami trafiał na kierownicę, a jak nie było to tylko na komunikaty głosowe.

Rozwiązaniem ciekawym, które sprawdził Darek i był mega zadowolony, był monitor działający w Android Auto. Sporo tańszy niż używany wodoodporny telefon kupowany z pewnego źródła, z większym, dedykowanym wyświetlaczem. Kupiłem z tego samego źródła, dokładnie ten sam model. Bez jakiegoś pośpiechu, przy okazji kolejnego serwisu założyłem (trzeba było podpiąć zasilanie pod instalację, jazda z kabelkiem wystającym ze schowka i zajęte gniazdo USB jakoś mnie nie interesowało), zainstalowałem w miejscu telefonu (zwyczajnie odkręciłem z ramienia kulkowego uchwyt telefonu, założyłem w jego miejsce podstawę też na kulkowym), skonfigurowałem.

I jak najbardziej to wszystko działało, tylko miało dla mnie jeden, dość zasadniczy feler. Mianowicie cały dźwięk z telefonu szedł do monitora, także rozmowy, muzyka czy radio, w kasku w interkomie cisza. A w trasie oczywiście monitora przez szum wiatru nie słychać. I myślałem że trzepnę to wszystko w kąt, przeboleję stratę pieniędzy, bo takie rozwiązanie dla mnie nie było rozwiązaniem.

Wczoraj miałem akurat chwilę, poszedłem do garażu zdemontować monitor i przeprosiłem się z uchwytem telefonu. Ale jakoś mnie w domu naszło trochę jeszcze powalczyć z tym monitorem. Odszukałem pudło – czytaj przekopałem cały dom i nic, potem dopiero wpadłem, że może leżeć w garażu, wycieczka kolejna i leżało sobie na półce oczywiście. Wyciągnąłem i podpiąłem zasilanie po USB, założyłem kask i zacząłem klikać. Rozwiązanie okazało się banalnie proste. W ustawieniach urządzenia pogrzebawszy chwilę sparowałem kask dając monitor jako „second phone”.

I zadziałało perfekcyjnie, obraz z telefonu jest na monitorze, przychodzące rozmowy, smsy, powiadomienia się pokazują, można obsługiwać palcem (w zwykłej motocyklowej rękawicy bez magicznego paluszka) a dźwięk idzie w słuchawkach. Kolejna wycieczka do garażu zatem, znowu uchwyt telefonu na półkę, monitor zamocowany. W drodze do pracy przetestowałem, wszystko gra i buczy jak należy. Ma dwie drobne wady, nieznacznie mi zachodzi na wyświetlacz motocykla (może jak mi wpadnie w rękę nieco dłuższe ramię uchwytu to podmienię) i nie ma żadnego własnego podtrzymywania napięcia, więc za każdym razem startuje z datą 1.01.2023 i godziną 0:00 (w sumie nie widzę potrzeby zmieniania, godzinę mam w kokpicie). Ale samo w sobie na pewno zostaje zamiast uchwytu na telefon, włożenie monitora w bazę zdecydowanie szybsze od montowania telefonu na gumki, wyświetlacz czytelniejszy. TomTom też zostaje na dłuższe trasy, może teraz bym już nie kupował, ale sprzedawał nie będę.

Zobacz również:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *